piątek, 6 września 2013

Pierwsza scena aktu pt. "Wygrać wszystko"



Jestem na tym świecie ponad 18 lat. Piłką nożną zacząłem się interesować od początkowych klas szkoły podstawowej. Eliminacje do MŚ 2006 były moimi pierwszymi, które obejrzałem od początku do końca. Wtedy selekcjonerem kadry był Paweł Janas, awansowaliśmy bez baraży i bez większych problemów.
Na mundialu klapa i zmiana trenera. Leo Benhakeer miał za zadanie po raz pierwszy awansować na Mistrzostwa Europy, które w 2008 roku miały zostać rozegrane na boiskach Austrii i Szwajcarii. Awansowaliśmy po pięknej grze i pięknych meczach. Na samych mistrzostwach klapa, ale w przeciwieństwie do poprzednika trener pozostał. Eliminacje do mundialu 2010 przegrane sromotnie, Holender zwolniony jeszcze przed końcem eliminacji. Tak źle jeszcze nie było, a mając w perspektywie EURO 2012 potrzebowaliśmy selekcjonera z prawdziwego zdarzenia. Niestety wybór (podyktowany przez kibiców) padł na Franciszka Smudę. I znowu kompromitacja, porażka, dobro narodowe w postaci naszej reprezentacji zawiodło na całej linii. Szumne przeprosiny i walka w eliminacjach MŚ 2014 - to deklarowali nam kadrowicze po przegranej.

Waldemar Fornalik miał trudne zadanie, odbudować polską kadrę po nieudanym EURO. Na początku wydawało się, że coś z tego może być. Wyjazdowy remis z Czarnogórą, remis na Stadionie Narodowym z Anglią. Jesień mieliśmy naprawdę optymistyczną. Jednak w 2013 roku zaczęło się coś sypać: przegrane sparingi, przegrana z Ukrainą, remis z Mołdawią. Grunt pod nogami Fornalika zaczynał się osuwać. Trochę stabilności przyniosło zwycięstwo w towarzyskim meczu z Danią. Ta wiktoria daje powiew nadziei, której nam brakowało po wyjazdowym remisie z Mołdawią. Ale zaraz zaraz... czy kiedyś już tak nie było?

Było, i to całkiem niedawno. Zapewne pamiętacie eliminacje do MŚ 2010 i podobne, wręcz takie same okoliczności. Przegrywamy na wyjeździe z Irlandią Północną, mamy niewielkie szanse na awans i wyjazd do RPA. Koniecznie musimy wygrać pozostałe mecze właśnie z Irlandią Północną, Słowenią, Czechami i Słowacją. Przed eliminacjami gramy towarzyski mecz z mocnymi Grekami. Zwycięstwo 2:0 daje nam debiutant, Ludovic Obraniak który strzela dwie bramki. Wszyscy się cieszyliśmy, bo wyimaginowaliśmy sobie herosa który da nam upragniony awans. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała nasze umiejętności i wyjazdową porażką ze Słowenią 0:3 pożegnaliśmy się z Afryką.


Czy mamy tu analogię? Jak najbardziej, "Obraniakiami" tamtych czasów są Klich, Sobota i Zieliński. Ówczesne zwycięstwo nad Grekami można porównać do pokonania Duńczyków. Sytuację Leo Benhakeera można porównać do kłopotów Fornalika. A czy rezultat eliminacji będzie podobny? Mam nadzieję że nie, mamy w kadrze zawodników którzy w pojedynkę mogą odwrócić losy spotkania. Wierzę w Lewandowskiego, który w końcu powinien się przełamać i zagrać mecz na miarę swoich możliwości. Robertowi wyraźnie brakuje takiego meczu na przełamanie. 

Pomijając dziwne powołania Fornalika, sytuację z Milikiem i Sobiechem, zabieranie reprezentantów kadry olimpijskiej Marcina Dorny wierzę w naszych reprezentanów. Niech zła karta się w końcu odwróci! Bądźmy optymistycznie nastawieni! Powodzenia Orły!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz